do Oscara. To dziwne, bo nie jest on typowy dla produkcji hollywoodzkiej, należałoby go chyba raczej potraktować jako eksperyment lub wręcz dziwactwo.</><br><br><who8>Zygmunt Kałużyński: - Uważam nawet, że jest to takie kuriozum, jakiego jeszcze w kinie nie było, co jest silnie powiedziane, bo w kinie już wszystko było. Ale nie zobaczymy niczego podobnego! Jest to anarchiczna fantazja, w której granice logiki zostały przekroczone nie raz, lecz pięć, dziesięć, a może i piętnaście razy.</><br><br><who7>TR: - John Malkovich to - jak wiadomo - znany i ambitny aktor kina amerykańskiego. W tym filmie jest nie tylko tytułowym bohaterem, ale również gra samego siebie. Mamy więc przedziwną historię o