kogo szantażował. Formalnie wciąż nie można było wszcząć poszukiwań, bo nikt nie zgłosił zaginięcia. Mało tego - przeprowadzony dyskretnie wywiad wykazał, że nikt w najbliższym otoczeniu Jowity nie miał pojęcia, gdzie na stałe zameldowana jest Jowita, czyli Marta Ł. Nazwisko, które nosiła, było dosyć oryginalne i nie sposób było, nie wzbudzając niczyich podejrzeń, dowiedzieć się czegoś bliższego. Tym bardziej, że tak samo nazywał się ów poseł z okręgu X. A wiadomo, że posłowie nie zawsze kandydują w miejscu, w którym się urodzili i mieszkali.<br>Oczywiście wszystko to były rzeczy do prostego ustalenia, ale nie wtedy, gdy policjanci działają niejako półprywatnie i bez