wciąż bezhałaśnie,<br>I że tak stać się powinno,<br>I że tak stanie się właśnie!<br><br>I czynię kroki niezgrabne,<br>Ze szczęściem nieoswojone - <br>I bezdomnieję i słabnę<br>I nie wiem, w którą biec stronę?<br><br>Trzeba nic nie mieć prawdziwie,<br>Żyć tylko tym, że się żyje,<br>By dłoń wyciągać łapczywie<br>Po takie szczęście niczyje!</><br><br><br><div type="poem" sex="m">* * *<br><br>Upalny ranek. Gwary i turkoty<br>Kończą się nagle u sztachet ogrodu,<br>Gdzie ławek cienie, wdumane w piach złoty,<br>Dają tym piachom czar głębi od spodu.<br><br>Zapatrzonemu w dal przed się bez końca<br>Reszta dorożki z plecami woźnicy,<br>Znikając nagle na rogu ulicy,<br>Odsłania szybę, zbłyskaną od słońca.<br><br>Pies mój, w