Kozłowo, hę? - zaśmiał się radca i nagle spoważniał.<br>- Swoją drogą to nie jest w porządku. Kozłowo? Co to jest? Dwadzieścia lat pracuję dla miasta i żadnej dzielnicy po sobie nie zostawię, a wy co - w nieśmiertelność sięgacie? Wielki człowiek, he?<br>- Kiedy pod słowem, panie radco, nikogo nie namawiałem.<br><page nr=67> A taką nieśmiertelność to mogę oddać za dwa złote miesięcznie i wszystkim tu będę mówił, żeby nazywali według pana radcy...<br>- No, dobrze, dobrze... Zobaczymy. Pokażcie mi teraz te place.<br>Korbal i Szczęsny też z nimi poszli. Pokazali swe place, wszystkie już wymierzone - dziesięć metrów na dziesięć. Jeden tylko plac, Szczęsnego, miał dwanaście na