patrzyła na inne dzieci, jak gadają, bawią się, zaczepiają, i czuła swoją ułomność. Nie umiała być taka jak one. W porównaniu z nimi była śmieszna i nieporadna. Ale od środka wszystko wyglądało inaczej. Chociaż Joanna wściekała się na Joannę za jej nieudane występy w świecie, dobrze wiedziała, że to jeszcze nie cała ona. To co w środku było niewidoczne dla innych, ale przecież było. Wewnętrzne korytarze, które rozchodziły się na różne strony, zdawały się nie mieć końca. W tych korytarzach było wszystko: myśli, marzenia, tęsknoty. Każdy miał swój własny odcień, właściwe tylko sobie malowidła na ścianach. Tutaj Joanna poruszała się swobodnie, znikała