poparzeni i poranieni odłamkami. Zlani krwią leżeli w zadymionej izbie pośród potłuczonego szkła, szczątków mebli, kawałków tynku.<br>Wtedy, w samochodzie pędzącym przez wertepy na lądowisko śmigłowca, Daszti widział Massuda po raz ostatni. Komendant był nieprzytomny, cały krwawił, najbardziej z poszarpanej odłamkami piersi i brzucha, twarz miał spaloną ogniem, zmienioną niemal nie do poznania. Śmigłowiec natychmiast wystartował, biorąc kurs na położony tuż za graniczną rzeką Tadżykistan.<br>Sulejman, urzędnik tadżyckiego Ministerstwa Dyplomacji, zapamięta ten dzień na długo. Razem z kolegami przez cały tydzień, prawie nie śpiąc i nie zaglądając do domu, pracował nad obchodami dziesiątej rocznicy niepodległości. Rozsyłali zaproszenia dla zagranicznych delegacji, potwierdzali rezerwacje w