światła, tak nieodpartego, a o niewidomym źródle.<br>Może to zmierzch sprawia, że obrazy wspominane przybierają sobie inne prawidła perspektywy - odchodzą wprawdzie jeszcze głębiej w przeszłość, ale jednocześnie zbliżają się swym kształtem, barwą tuż przed źrenice pamięci, tuż pod dotyk rąk.<br>Zmierzch czy co innego - dzieje się to tak właśnie, a nie inaczej.<br>Ale dlaczego się dzieje, dlaczego ten jeden krótki ułamek dzieciństwa wraca do mnie dziś, o tej godzinie, a nie kiedy indziej - to już nie zmierzchu podszept, to już nie przypadek nastroju.<br>Myślałem wtedy, szczerbiąc pośpiesznie kozikiem wcięcie koło okna: "Gdy urosnę, zrobię tak, żeby mój Ojciec był już zawsze, zawsze