Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
korzeniach Dzieje. One tu... o tu... przed nami leżą i zielskiem zarastają... Wie pan, co mnie przeraża? To, że my mamy strasznie małe ręce... wobec tych gigantycznych zderzeń wojennych, wobec tych zastępów, tych pułków sunących przeciw sobie niebem i ziemią... I przy tym tacyśmy pewni siebie... a w gruncie rzeczy nie lepsi... od tych diabeto­reumatyków przedwczorajszych... co tam defilowali. Wargi zagryzałem, żeby nie parsknąć na widok ich szopki z siwą łezką w oku.
- Niemniej będzie z tego... "bombowy reportaż".
Patrzy Hans na dziennikarza, jakby mówił: "panie kochany, dla kogo ten bajer? Pan by rodzoną matkę na szpalty sensacyjnej szmaty rzucił, byle
korzeniach Dzieje. One tu... o tu... przed nami leżą i zielskiem zarastają... Wie pan, co mnie przeraża? To, że my mamy strasznie małe ręce... wobec tych gigantycznych zderzeń wojennych, wobec tych zastępów, tych pułków sunących przeciw sobie niebem i ziemią... I przy tym tacyśmy pewni siebie... a w gruncie rzeczy nie lepsi... od tych diabeto­reumatyków przedwczorajszych... co tam defilowali. Wargi zagryzałem, żeby nie parsknąć na widok ich szopki z siwą łezką w oku. <br>- Niemniej będzie z tego... "bombowy reportaż". <br>Patrzy Hans na dziennikarza, jakby mówił: "panie kochany, dla kogo ten bajer? Pan by rodzoną matkę na szpalty sensacyjnej szmaty rzucił, byle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego