dość go było przyszpilić jakimkolwiek określnikiem, aby się go natychmiast wyparł.<br>Owszem, bywało, że się na chwilę utożsamiał z partnerami dyskusji.<br>Podkreślał więc, że z chrześcijaństwem łączy go nieufność wobec człowieka, trwoga przed ciemnościami ludzkiej duszy. Zgadzał się z marksistami, że bez <q>"wyzwolenia człowieka z materialnych uzależnień"</><br>(Dz I 131) nie ma co marzyć o stworzeniu prawdziwie ludzkiej kultury.<br>Przypominał, że już w Ferdydurke <q>"grają fortissimo wszystkie prawie zasadnicze tematy egzystencjalne: stawanie się, stwarzanie siebie, wolność, lęk, absurd, nicość..."</> (Dz I 285) Uważał się także za strukturalistę <foreign>avant la lettre...</> Ale wszystko to po to tylko, aby się sprytniej i zręczniej poróżnić z