trochę pracować, cóż robić, u diabła, wynająć jakąś ciupkę i płacić sześćdziesiąt złotych to też nie interes". Zakłopotany był, co mu nie przeszkadzało patrzeć wesoło na ludzi. Odmówił tragarzowi ruchem głowy, jak gdyby chciał się usprawiedliwić, że stoi tak tutaj z tymi walizkami, schował chustkę do kieszeni, gwiżdżąc cichutko. "Tak, nie ma rady, trzeba pójść do Zygmunta, bo o ciotce nie ma co myśleć, znowu wpadnę ze swoimi płucami". <page nr=3> <br>Chwycił rześko walizki i skręcił w ulicę Chmielną, ale przypomniał sobie, że Zygmunt mieszka na Nowiniarskiej, wsiadł więc do taksówki. Jadąc, widział szyldy i wystawy sklepowe, pomyślał, że jeszcze wczoraj był w Zakopanem, przypomniał