I tutaj wszystko się sypało beznadziejnie. Jednak, jak mawiał towarzysz generał, są granice, których przekraczać nie wolno. Północny wczorajszym incydentem przekroczył. Doświadczać śmierci, piekła - proszę bardzo, pełno tego w każdym szpitalu, na każdym rogu ulicy i nikt krzyku nie podnosi. Robić z człowieka wariata, wpełzać jak żmija pod poduszkę snu - nie ma sprawy, da się przetrzymać, wszyscy coraz bardziej powaleni, dziwni, ogarnięci ludycznym szaleństwem. Ale pastwić się nad bólem małego Zyzia to już po prostu szatańskie skurwysyństwo, religijny chwyt poniżej pasa! W Zygmuncie rozpaliła się determinacja godna najlepszego kamikadze. Gotów był poświęcić wszystko, by chmury północne nie odchodziły i żeby ten mały Zyguś