przyjemność, nie mniejszą niż im, ale ich było stu, a ja jedna, więc na tym tylko się kończyło,<br>a potem całą czeredą odprowadzili mnie przed Dom Czerwonego Krzyża i żegnali się ze mną, i życzyli mi powodzenia, a ja każdego całowałam w usta i obiecywałam, że z całą pewnością jeszcze nie raz, nie dwa razy się spotkamy...<br>a Felek patrzył na mnie z niedowierzaniem, jakby mi nie ufał, jakby domyślał się, że coś przed nim ukrywam, ale się z tym nie zdradził,<br>kiedy zaś wspinaliśmy się po schodach do czerwonokrzyskiej willi, szepnął głosem, który sprawił, że poczułam niepokój i podniecenie:<br>- Spotkajmy się dziś w