przytomnieję, co moje usta powtarzają: <gap>. Nie wiem ja, Marciu, jak zapłaciłam, jak wyszłam... Doktor odprowadził mnie do drzwi - to wiem, bo jeszcze jedno spojrzenie jego zapamiętałam, jedno dotknięcie, słowa jeszcze jedne... Położył rękę na moim ramieniu... Przytrzymał mnie w progu, wzrokiem ciężkim objął, zaszeptał: <gap>.<br>Róża siadła w fotelu Sophie. Marta nie śmiała nawet westchnąć. Milczały długo. Wreszcie ze wspomnień, z otchłani tajemnic przyszedł znowu głos Róży:<br>- Niedługo koniec już mojej sprawie, miej cierpliwość. Powiedziałam: dzięki Gerhardtowi odpuściłam moim winowajcom i sama o odpuszczenie proszę. Ty pewnie zapytasz się zaraz: dlaczego? A ot, córko moja, dlatego, że on jeden nie zląkł się mnie