Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
ktoś z latarnią w ręce - - Panie Deczyński - dobiegło stłumione zawołanie Każimierz zerwał się z podłogi. W świetle latarni poznał szeroką, wąsatą twarz pana Miranowskiego.
- Prosiłem komendanta Kozaków... - mówił półgłosem żandarm. - Pozwolił mi wziąć asana do miasta, na kolację...
Zaręczyłem mu za ciebie, uważasz... na moją odpowiedzialność!... Komisarz wiedzieć o tym nie śmie!
- Możesz pan być pewny, że ci umykać nie spróbuję... bo i na cóż by się to zdało?
- No, no! - mruknął żandarm i oddał latarnię stojącemu obok Kozakowi. - Chodźmyż więc!
Kazimierz szybko przekroczył próg.
Ujrzał granatowe, gwiaździste niebo i grube zwały śniegu na podwórzu. Przez furtkę w murze wyszli na ulicę
ktoś z latarnią w ręce - - Panie Deczyński - dobiegło stłumione zawołanie Każimierz zerwał się z podłogi. W świetle latarni poznał szeroką, wąsatą twarz pana Miranowskiego.<br>- Prosiłem komendanta Kozaków... - mówił półgłosem żandarm. - Pozwolił mi wziąć asana do miasta, na kolację...<br>&lt;page nr=180&gt; Zaręczyłem mu za ciebie, uważasz... na moją odpowiedzialność!... Komisarz wiedzieć o tym nie śmie!<br>- Możesz pan być pewny, że ci umykać nie spróbuję... bo i na cóż by się to zdało?<br>- No, no! - mruknął żandarm i oddał latarnię stojącemu obok Kozakowi. - Chodźmyż więc!<br>Kazimierz szybko przekroczył próg.<br>Ujrzał granatowe, gwiaździste niebo i grube zwały śniegu na podwórzu. Przez furtkę w murze wyszli na ulicę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego