Nim tu dopłynęliśmy, było bardzo <br>ciężko. A za Kretą nie ma już wysp. Nie będzie się gdzie schronić.<br> - Popłyniemy szybko. Statek duży, wioślarze mocni.<br> - Biedni ludzie. Czy pozwoliłbyś mi kiedy z nimi porozmawiać? Jesteś dobry, <br>Juliuszu... I naprawdę lepiej tutaj przezimujmy. Jeśli za Kretą spadnie na nas <br>wiatr północny, już nie tylko ładunek, ale i ludzie mogą poginąć... Wierz mi, <br>Juliuszu, ten wiatr jest groźny!<br> Juliusz odłożył nóż, opłukał palce w wodzie, którą mu podała na miseczce usługująca <br>dziewczyna.<br><br> - Zaniepokoiłeś mnie - powiedział. - Dziwny jesteś człowiek... Przedtem <br>obiecywałeś, że dopłynę szczęśliwie, teraz znowu straszysz mnie, że możemy potonąć. <br>Czasami wydaje mi się, iż