Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
uciekł z domu i przepadł bez wieści.

7. WIELKA BURZA

W kilka dni potem, wczesnym rankiem, gdyśmy jeszcze spali, wrócił ojciec z Moskwy. Zebraliśmy się w jadalnynm pokoju, gdzie wypakowywał przywiezione podarunki. Dostałem czarnoksięską latarnię z przezroczami i dużego nakręcanego bąka, który buczał i grał jak orkiestra. Każdy coś dostał, nie wyłączając panny Kazimiery i Tekli. A Gawrile przypadł w udziale scyzoryk, który zawierał nie tylko stalowe ostrza, ale nadto maleńkie nożyczki, świderek, korkaciąg i różne inne przyrządy o nieznanym przeznaczeniu. Odtąd marzyłem o takim scyzoryku, ale naprzód przez długi czas byłem za mały, a potem... potem upłynęły lata i każdy rok
uciekł z domu i przepadł bez wieści.<br><br>&lt;tit&gt; 7. WIELKA BURZA&lt;/&gt;<br><br>W kilka dni potem, wczesnym rankiem, gdyśmy jeszcze spali, wrócił ojciec z Moskwy. Zebraliśmy się w jadalnynm pokoju, gdzie wypakowywał przywiezione podarunki. Dostałem czarnoksięską latarnię z przezroczami i dużego nakręcanego bąka, który buczał i grał jak orkiestra. Każdy coś dostał, nie wyłączając panny Kazimiery i Tekli. A Gawrile przypadł w udziale scyzoryk, który zawierał nie tylko stalowe ostrza, ale nadto maleńkie nożyczki, świderek, korkaciąg i różne inne przyrządy o nieznanym przeznaczeniu. Odtąd marzyłem o takim scyzoryku, ale naprzód przez długi czas byłem za mały, a potem... potem upłynęły lata i każdy rok
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego