Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
znowu aż taką świetlaną postacią, za jaką go uważano? Nie bardzo się z tym mogę zgodzić. Nieraz w rozmowie wyczuwało się, że sprawia mu satysfakcję, gdy komuś źle się powiodło, czasem był uszczypliwy czy nawet wręcz niesprawiedliwy w osądach.
Wszystko to starał się ukryć pod nieco fałszywą skromnością. - Ja się nie liczę. To za wysokie progi na moje nogi. Gdzież tam mnie do tego? - powtarzał ciągle, gdy indagowano go, dlaczego nie wziął udziału w jakiejś imprezie lub gdy miał wyrazić opinię o przedstawionym mu problemie. Przez wiele lat gospodarowała w jego domu starsza pani, oddana mu całym sercem. Kiedy Wiktor leżał
znowu aż taką świetlaną postacią, za jaką go uważano? Nie bardzo się z tym mogę zgodzić. Nieraz w rozmowie wyczuwało się, że sprawia mu satysfakcję, gdy komuś źle się powiodło, czasem był uszczypliwy czy nawet wręcz niesprawiedliwy w osądach.<br>Wszystko to starał się ukryć pod nieco fałszywą skromnością. - Ja się nie liczę. To za wysokie progi na moje nogi. Gdzież tam mnie do tego? - powtarzał ciągle, gdy indagowano go, dlaczego nie wziął udziału w jakiejś imprezie lub gdy miał wyrazić opinię o przedstawionym mu problemie. Przez wiele lat gospodarowała w jego domu starsza pani, oddana mu całym sercem. Kiedy Wiktor leżał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego