Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
mnie bicz.
Znalazłem się pod taką tresurą, że próżno wierzgać.
A wszelka zawziętość, opór nie miałyby najmniejszego sensu, gdyż
obracają się stanowczo przeciwko mnie.
Szło więc tylko o zachowanie resztek godności...
Oto, do czego prowadzi przymus, szantaż, terror, okryty
czcigodnym płaszczem dydaktyki!
Aby zatem zachować resztę szacunku dla samego siebie, nie
pobiegłem ukorzyć się przed siostrą oddziałową.
Złożyć hołdy Bourbonce i zaprzysiąc, że nie oddam nikomu ani
okruszyny z zapasów, które mi żona przyniesie, jeśli w ogóle
kiedykolwiek jeszcze przyjdzie w odwiedziny.
Z nikim się nie podzielę.
Tak mi dopomóż Bóg!
Tego nie uczyniłem.
Choć może byłoby to nie tylko upokarzające
mnie bicz.<br> Znalazłem się pod taką tresurą, że próżno wierzgać.<br> A wszelka zawziętość, opór nie miałyby najmniejszego sensu, gdyż<br>obracają się stanowczo przeciwko mnie.<br> Szło więc tylko o zachowanie resztek godności...<br> Oto, do czego prowadzi przymus, szantaż, terror, okryty<br>czcigodnym płaszczem dydaktyki!<br> Aby zatem zachować resztę szacunku dla samego siebie, nie<br>pobiegłem ukorzyć się przed siostrą oddziałową.<br> Złożyć hołdy Bourbonce i zaprzysiąc, że nie oddam nikomu ani<br>okruszyny z zapasów, które mi żona przyniesie, jeśli w ogóle<br>kiedykolwiek jeszcze przyjdzie w odwiedziny.<br> Z nikim się nie podzielę.<br> Tak mi dopomóż Bóg!<br> Tego nie uczyniłem.<br> Choć może byłoby to nie tylko upokarzające
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego