powiedział w końcu rozczochrany z rezygnacją. - Prowadzić pani nie będzie. Jest pani zmęczona i trochę zdenerwowana...<br>Poprowadził tłusty, pozwolili mi usiąść obok niego, a rozczochrany ulokował się z tyłu. Helikopter leciał powoli tuż nad nami, tam, gdzie mógł, a nieco wyżej tam, gdzie musiał. Widocznie obawiali się, że w jakimś niebezpiecznym miejscu wypchnę tłustego z samochodu i na nowo ucieknę. Nie wiem, jakim sposobem, musiałabym chyba uciekać tyłem, bo o zawróceniu w niebezpiecznych miejscach nie było mowy.<br>Resztę tak pięknie rozpoczętego dnia poświęciłam na rozmyślania, jak można zepsuć helikopter...<br>Po dalszych kilku dniach rozkład zajęć ustabilizował się ostatecznie. Schodziłam na śniadanie