zadowolenie na przyszłe dzienne sprawy. <br>Kiedy wszedł do pokoju, poczuł się szczęśliwym posiadaczem biletu, gotowym do podróży. Zauważył walizkę. Otworzył ją i ostrożnie ułożył na dnie klepsydry. "Jedna dla mnie, druga dla ojca Heinricha. Prezent z podróży!" <br>Stanął w oknie, nadal słysząc swe myśli zdyszane. Patrzył na chmury sunące po nieboskłonie i poczuł się karykaturalnym zegarmistrzem, co staje na palcach, w nadziei, że uda mu się spojrzeć na ziemię przez wielką lupę z Bożego kryształu, i że on, Hans, jednym syntetyzującym spojrzeniem obejmie wody elementarne, co żywią i unoszą ziemię, na której pochody mężów orężnych i kapłanów. Niosą arkę złoconą, w