Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
nad naszymi głowami olbrzymi gmach. To szpital Św. Zbawiciela. Łagodnymi zakosami wspinamy się. Jeszcze trochę i widzę Jego gmach w całej okazałości. Jest nowy, pięciopiętrowy, z oknami na południe. Obchodzimy szpital. Teraz w prawo piękna aleja wielkich, stożkowatych pinii. Mur wysoki Brama zamknięta. Obok furtka. Wchodzę. Przepiękny gotycki kościół z niebotyczną dzwonnicą. Za kościołem, po obu stronach, dwie ściany dawnego leprozorium, piętrowe, bez okien. Przywodzą na myśl cmentarz. Ksiądz Piolanti prowadzi mnie do wąskich, niewielkich drzwi. Wybito je w murze później: poznaję to po ich prostokątnym kształcie. Wchodzimy. Nareszcie chłodniej. Nareszcie cień!
- Bardzo się pan zmęczył? - pyta ksiądz Piolanti.
- Trochę w
nad naszymi głowami olbrzymi gmach. To szpital Św. Zbawiciela. Łagodnymi zakosami wspinamy się. Jeszcze trochę i widzę Jego gmach w całej okazałości. Jest nowy, pięciopiętrowy, z oknami na południe. Obchodzimy szpital. Teraz w prawo piękna aleja wielkich, stożkowatych pinii. Mur wysoki Brama zamknięta. Obok furtka. Wchodzę. Przepiękny gotycki kościół z niebotyczną dzwonnicą. Za kościołem, po obu stronach, dwie ściany dawnego leprozorium, piętrowe, bez okien. Przywodzą na myśl cmentarz. Ksiądz Piolanti prowadzi mnie do wąskich, niewielkich drzwi. Wybito je w murze później: poznaję to po ich prostokątnym kształcie. Wchodzimy. Nareszcie chłodniej. Nareszcie cień!<br>- Bardzo się pan zmęczył? - pyta ksiądz Piolanti.<br>- Trochę w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego