nad potrawami, odchodzącymi w mgłę zapomnienia, przeniosłem się na rozległy taras i Hawrań z Muraniem zaglądnęły do mego talerza, na którym znajdowały się pierogi z jagodami i bitą śmietaną. Miękkie ciasto, w które zawinięto świeżutkie borówki, stanowiło właściwy finał mego godzinnego pobytu w gościnnej Bukowinie.<br>Właściciele restauracji "Pod Miedzom" z niebywałym rozmachem rozbudowali dom, w którym mieści się lokal. Wspomniany już taras, potężne piwnice, zamienione na sale konsumpcyjne, ogród, trawka, stoliki na świeżym powietrzu - to wszystko świadczy o tym, że zakopiańczycy nie mają już patentu na klienta. Niedalekie już czasy, gdy zapchane ulice naszego miasta, wypełnione do granic możliwości parkingi oraz