powiedz do widzenia panu i chodźmy!...<br>- Kiedy nie mogę, kochani - mówi gajowy potrząsając ręką, na którą ojciec nakładł mu różnych rzeczy. - Bóg mi świadkiem, że nie mogę...<br>- Ale zaklinamy pana na pańskie dzieci! Niech pan weźmie to, a my sobie pójdziemy...<br>- Puściłbym, Bóg mi świadkiem, że puściłbym, ale posterunek... Niedaleko, niecałe dwa kilometry stąd...<br>- To nic, nikt nas nie zauważy... A ten pierścionek też niech pan weźmie... - powiedziała matka, ściągając z palca swój pierścionek. - On jest z prawdziwym kamieniem - dodała.<br>- Na co też człowiek się musi narażać... - westchnął gajowy. - Ale co robić, trzeba przecież być człowiekiem... No, dobrze, niech już pani