Typ tekstu: Książka
Autor: Leśmian Bolesław
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1920
runął!... Runął - całym bytem!
Za duży - dla litości, dla snu - zbyt brzuchaty...
A że zemdlał na wiosnę - zwie się Wiosnowaty.

Toć go znałem! Miał w pysku - woń mlecznej
ciepłoty,
W której tchu źródłowieją ziół słodkie wypoty.
Lubił słuchać, jak woda, wargą ssana czujnie,
Na dno brzucha mu spada - dźwięcznie i niechlujnie...
Lubił wgniatać kurzliwie w piach, lśnistszy od złota,
Dreptające kopyta z przytwierdkami błota.
Nie wiem, jak to się działo - ale już o świcie
Wchodził z widnokręgami w obłędne współżycie...
Gdzie się zjawił - tam zawsze tkwił w snów bezokolu,
I bezdomiał w oborze - i daleczał w polu...

Oczami, co się martwią
runął!... Runął - całym bytem!<br>Za duży - dla litości, dla snu - zbyt brzuchaty...<br>A że zemdlał na wiosnę - zwie się Wiosnowaty.<br><br>Toć go znałem! Miał w pysku - woń mlecznej<br> ciepłoty,<br>W której tchu źródłowieją ziół słodkie wypoty.<br>Lubił słuchać, jak woda, wargą ssana czujnie,<br>Na dno brzucha mu spada - dźwięcznie i niechlujnie...<br>Lubił wgniatać kurzliwie w piach, lśnistszy od złota,<br>Dreptające kopyta z przytwierdkami błota.<br>Nie wiem, jak to się działo - ale już o świcie<br>Wchodził z widnokręgami w obłędne współżycie...<br>Gdzie się zjawił - tam zawsze tkwił w snów bezokolu,<br>I bezdomiał w oborze - i daleczał w polu...<br><br>Oczami, co się martwią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego