ma wysoki, drżący i Dominika myśli, <br>że nie zaryzykuje następnej próby dyskusji, której <br>konsekwencje mogą być gorsze od tego, co spotka ją <br>za chwilę.<br>- Czy taka wnuczka Doroty - babka wraca do przerwanych <br>przez Dominikę słów i bierze z obrzydzeniem w dwa <br>palce kartkę leżącą dotąd na stole jak biały <br>dowód nieczystych zamiarów Dominiki - czy taka Rysia, <br>mówię, ważyłaby się na coś takiego? Napisanie <br>listu do jakichś podejrzanych typów? Wyrzutków społeczeństwa? <br>Indywiduów z marginesu spo... - babce zabrakło nagle <br>oddechu.<br>- Społecznego, babciu - podpowiada Dominika beznamiętnie <br>i mówi dalej z kamiennym, zdawałoby się, opanowaniem: - podrzutków, <br>włóczęgów, darmozjadów. Już wystarczy, babciu?<br>Nigdy - myśli mściwie - nigdy