którą mu powierzono.<br> Po chwili do przedziału wszedł Rogowski. "Wszystko<br>w porządku" - potwierdził krótko i usiadł obok Frączystego.<br>Nie rozmawiali ze sobą w ogóle.<br> Kiedy zbliżali się do ostatniego miasta przy granicy, jakim<br>była Rożniawa, do wagonu wsiedli żandarmi węgierscy.<br>W drzwiach przedziału stanął niski, pucołowaty żandarm,<br>drugi, na korytarzu niedbale oparty w okno, palił papierosa.<br>Niski sprawdzał dokumenty dokładnie; były "lewe", ale<br>bardzo dobre. Biorąc papiery od Frączystego, zapytał:<br> - Dokąd pan jedzie?<br> - Do Rożniawy na wesele, panie władzo, jadę, bo siostra<br>wychodzi za mąż - bezbłędnie odpowiedział Frączysty.<br> Wypadło to przekonującą, bo żandarm oddał mu dokument i<br>wyszedł. Jeszcze spojrzał na