Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
siodło, by nie zdążyła kopnąć.
Nad Kromań przybyliśmy późno. Upał tego dnia lipcowego mocno dawał się we znaki, więc dopiero w "godzinie długich cieni", kiedy słońce mocno już się oddaliło ku Nowogródkowi, ruszyliśmy w stronę przeciwną, na wschód, by po przebyciu kilkunastu kilometrów łąkami i lasem stanąć nad jeziorem. Ale niedługo dane nam było kontemplować sielskie uroki wieczoru, kiedy jeszcze różowi się niebo nad zachodnią ścianą lasu, a potem na gęstniejącym błękicie zmierzch zaczyna zapalać parami gwiazdy: jedną na górze, jedną na dole, w lustrze nieruchomego jeziora. Bo nagle zerwał się wiatr, zatargał czubami sosen, kazał im bić pokłony jezioru, którego
siodło, by nie zdążyła kopnąć. <br> Nad Kromań przybyliśmy późno. Upał tego dnia lipcowego mocno dawał się we znaki, więc dopiero w "godzinie długich cieni", kiedy słońce mocno już się oddaliło ku Nowogródkowi, ruszyliśmy w stronę przeciwną, na wschód, by po przebyciu kilkunastu kilometrów łąkami i lasem stanąć nad jeziorem. Ale niedługo dane nam było kontemplować sielskie uroki wieczoru, kiedy jeszcze różowi się niebo nad zachodnią ścianą lasu, a potem na gęstniejącym błękicie zmierzch zaczyna zapalać parami gwiazdy: jedną na górze, jedną na dole, w lustrze nieruchomego jeziora. Bo nagle zerwał się wiatr, zatargał czubami sosen, kazał im bić pokłony jezioru, którego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego