niejaki Gombrowicz (Witold, nie Józio!) miał na pewno coś z nim wspólnego, skoro opublikował go osobno - i pod innym tytułem - jeszcze przed ogłoszeniem Ferdydurke.<br> Jakie z tej całej plątaniny wnioski? Chyba takie, że dzięki zmąceniu, przysłonięciu, rozmnożeniu bohatera-narratora staje się on nie tyle lepiej widoczny, bo widać go niejasno, niedokładnie... ile bardziej obecny. Właśnie dlatego, że nie wiadomo dobrze, kim jest, zwraca ku sobie spojrzenie czytelnika. Im trudniej go uchwycić, określić, tym więcej miejsca zajmuje na literackiej scenie! Jak się ten dziwny osobnik rozpycha, jak bardzo domaga się uwagi! Pełniąc wewnątrz powieści aż "trzy role - bohatera, opowiadającego oraz pisarza" - może