to? - idiotycznie dopytywał się Jerzy.<br>- A tak. Nie miałem czasu nawet do niego wrócić, bo już czekała na mnie ta cholerna radiostacja - ręką machnął za siebie, gdzie oświetloną szparą, jak stado polnych koników, wyskakiwały cykady krótkich dźwięków - to zadzwoniłem. Zadzwoniłem - powtórzył.<br>- Przez telefon? - Jerzy bełkotał jak ogłupiały.<br>- A co? No, niedokładnie, ale powiedziałem: to nie było tak z tym lokalem, szczegóły podam jutro, wszystko odzyskałem.<br>- Wszystko?<br>- No, bo przecież oddamy to, cośmy rąbnęli. Z ciebie już się zrobił polityk.<br><page nr=132> Chcesz zawsze wiedzieć co i jak. A ja nie chcę wcale dyskutować, i zadzwoniłem. - Zygmunt zaczął przeklinać. - Powiedziałem Junoszy, jutro idziemy obaj