tym celu tysiące powodów, wybiegów i sposobów. Nigdy nie zapomnę Jej absolutnie genialnych pokazów: jak posługiwać się wachlarzem, szalem, jak radzić sobie z trenem u sukni albo w jaki sposób chodzić i siadać we fraku. I zawsze będę pamiętać, jak kiedyś na zajęciach zagrała grubego, chorego Dauma z "Panny Maliczewskiej" - niedoścignionego w wyrażaniu przebogatej gamy uczuć (tak jak nigdy nie zapomnę profesora Zapasiewicza, który - zniecierpliwiony nami, zagrał scenę obłędu Ofelii. Była to najbardziej niezwykła, krucha, bezradna i nieszczęśliwa Ofelia, jaką można sobie wyobrazić).<br>Pani Profesor Romanówna nie cierpiała mnie. Uosabiałam wszystko, czego nie lubiła. Nowoczesna, krótko ostrzyżona, przeraźliwie chuda, bez piersi