Jurek. - Czuję, że<br>pójdę następny...<br> - Zaraz powinien być dzwonek, może nie zdąży... - pocieszył go Tomek,<br>chociaż sam nie wierzył już w szczęśliwe zakończenie lekcji.<br> Mimo woli spojrzał na nauczyciela. Właśnie wpisywał stopień<br>Tatarkiewiczowi niemal dotykając nosem dziennika. To nasunęło Tomkowi<br>szaleńczy pomysł. Nauczyciel chorował na oczy, z tego też powodu<br>niedowidział, a dzisiaj, szczęśliwym zdarzeniem losu, nie miał okularów<br>i całą jego uwagę pochłaniał dziennik, w którym z takim zapałem stawiał<br>złe noty.<br> "Trzeba ratować Jurka za wszelką cenę, choćby przez wzgląd na jego<br>ojca z determinacją - pomyślał Tomek. - Niech się dzieje, co chce! Raz<br>kozie śmierć!"<br> Krasawcew, w dalszym ciągu