ciskać kamieniami<br>na środek rzeki. Dalej i dalej.<br><br><br> - Tato, czy na pewno jest Bóg? - spytałem, kiedy zasypialiśmy.<br> Póki ojciec był jeszcze na zewnątrz namiotu, ukląkłem i pomodliłem<br>się, jak codziennie w Warszawie. Zmówiłem "Ojcze nasz" i "Zdrowaś<br>Mario..." Poprosiłem Boga, żeby czuwał nad nami. - Jeżeli chodzi tu<br>gdzieś w okolicy niedźwiedź, spraw Panie Boże, aby trzymał się od nas z<br>daleka! - szeptałem. Potem, klęcząc przed wejściem do namiotu,<br>patrzyłem na niebo. Było czyste i zdawało mi się, że świeci więcej<br>gwiazd. Mrugały i migotały. Miliony, miliony - pomyślałem. - Czy<br>gdzieś, tam, żyją ludzie?<br><br><br><br><br><page nr=169><br> Od rzeki powiało zapachem kamieni, piasku, iłu. Słyszałem, jak