nieprzywiązywanie wagi do tak fundamentalnej kwestii jak prawo nie<br>narodzonych do życia jest ważką decyzją społeczną. Decyzją, na której<br>jako pierwsi postanowili zarobić politycy, błyskawicznie - tuż przed<br>wyborami - zmieniając ustawę. Nie przemawiały za tym żadne<br>udokumentowane względy społeczne, analizy czy raporty Ministerstwa<br>Zdrowia. Przepowiednie o masowych morderstwach kobiet dokonywanych<br>przez "niefachowe babki" oraz powszechnym porzucaniu dzieci okazały się<br>ideologiczną projekcją (gdy oficjalne dane ujawniły, że liczba<br>porzuconych noworodków, statystycznie, nie uległa żadnej zmianie, pani<br>Labuda stwierdziła, iż istnieją też nie zarejestrowane przypadki.<br>Racja. Ale zdrowy rozsądek podpowiada, że rokrocznie jest pewna ilość<br>takich przypadków, i nie ma żadnych podstaw, by sądzić