Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
stopami.
Rozdział 21
Ktoś tu nie miał zielonego pojęcia o taktyce. Pilotujący sokoła porucznik Gubała doszedł do tego wniosku już po południu, krążąc nad okolicami Spychowa i spoglądając na to, co pół kilometra niżej wyprawiała policja. Duch Juranda wył zapewne z rozpaczy, widząc, jak dalece poszła w zapomnienie praktykowana przez niego sztuka wojny szarpanej.
Przede wszystkim trzeba wybrać się po przeciwnika, nim on wybierze się po ciebie. W dole było aż zielono od lasów i granatowo od radiowozów, ale przy uważniejszej obserwacji okazywało się, że oba kolory jakoś się nie zlewają. Łańcuch obławy gęstniał, w okolicach skrzyżowań można było niekiedy setkami
stopami.<br>Rozdział 21<br>Ktoś tu nie miał zielonego pojęcia o taktyce. Pilotujący sokoła porucznik Gubała doszedł do tego wniosku już po południu, krążąc nad okolicami Spychowa i spoglądając na to, co pół kilometra niżej wyprawiała policja. Duch Juranda wył zapewne z rozpaczy, widząc, jak dalece poszła w zapomnienie praktykowana przez niego sztuka wojny szarpanej.<br>Przede wszystkim trzeba wybrać się po przeciwnika, nim on wybierze się po ciebie. W dole było aż zielono od lasów i granatowo od radiowozów, ale przy uważniejszej obserwacji okazywało się, że oba kolory jakoś się nie zlewają. Łańcuch obławy gęstniał, w okolicach skrzyżowań można było niekiedy setkami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego