wysiadł. Patrzył na mnie tępo, wyraźnie nie mając pojęcia, co teraz zrobić.<br>- Musi pan iść piechotą, i to szybko, jeśli ma pan zdążyć - poradziłam mu życzliwie. - Ja tu poczekam, może mi kto da trochę benzyny. Może pana nawet jeszcze dogonię. No, niech pan leci!<br>- Tak, ma pani rację - powiedział z niejaką ulgą i ruszył w stronę Palmir prawie kłusem.<br>Zapaliłam papierosa i patrząc za nim, powoli przychodziłam do siebie. Takie tempo działania nieco mnie zaskoczyło. Tak szybko, tak od razu...? Czy oni nie przesadzają? Zastanowiłam się, jak ja bym to zrobiła, i doszłam do wniosku, że dość prosto. O tej porze