tylko zwyczaj, konwencję, społeczny habitus, jak początkowo rozumiano. Także - konieczny sposób ujmowania rzeczywistości przez poznający podmiot; albo nawet - kto wie? - tkwiącą w samym bycie potęgę. O formie można mówić wtedy, kiedy - w zetknięciu paru ludzi - wytwarza się obowiązująca reguła odczuwania czy zachowania. Ale także wtedy, kiedy - w obliczu wszystkiego, co niejasne, niepojęte, nie spełnione - umysł ludzki stara się to uładzić i uporządkować we właściwe sobie całostki. I wtedy wreszcie, kiedy odkryć, że w samym bycie toczy się nieustanna walka - czy wymiana - między chaosem (młodością, energią) a formą (porządkiem, dojrzałością)... albo jeszcze, że ta wymiana jest bytem. Słowem, Gombrowiczowską formę wolno interpretować