i spiski, i skrytobójcze mordy, bo łączyło nas, mnie z Sonią, tętno krwi, jej rytm, w tej chwili, gdy pedałowaliśmy obok siebie, niespieszny i spokojny, ale kryjący w sobie zapowiedź tego pośpiechu, tej niecierpliwości, które spadły na nas już dwukrotnie - nie bez nadziei i wiary, że się powtórzą, że jeszcze niejeden raz zwiążemy się tu na ziemi, choć nie zostanie to związane w niebie,<br>i przekomarzałem się z Sonią, i śmiałem się z niej na niby, że jest teraz chłopcem, jak ja tamtej nocy na harcerskim biwaku byłem także dziewczyną, ale Sonia spłatała mi figla:<br>rozpięła białą koszulę, a ja musiałem