wspólne. To była jedyna nasza pamięć wspólna, jedyne siebie pragnienie,<br>jedyna wzajemność. Wieczoru prawie żadnego nie opuściłem, a że mieliśmy<br>co czytać, więc nawet nie zastanawiałem się, co z nami będzie, jakby to<br>czytanie zapewniało nam wspólną i spokojną wieczność.<br> Kiedy dzielili tu dwór, przyniosłem trochę książek, chociaż wstydu<br>się niemało najadłem. Nie dlatego, że je brałem, bo wtedy każdy brał,<br>co się tylko dało, meble, dywany, lustra, nawet deski z podłóg, kafle z<br>pieców, a nade wszystko ziemię. Na ziemię przyszedł wreszcie czas, tak<br>że jedna ziemia miała cenę prawdziwą. Tylko ten brał naprawdę, kto<br>ziemię brał. Cóż więc mogły