A jeżeli nadejdzie i taka potrzeba, czy ośmieliłabym się go zatrzymywać? Wobec Konrada nawet mi to do głowy nie przyszło. Ale wtedy miałam dwadzieścia sześć lat, wcześniej mniej. Tosiek zaś to prawie dziecko, a ja, niestety, wiem za wiele o życiu i jego regułach. Ach, jak to radio u sąsiadów niemożliwie huczy! Czy może huczy w mojej głowie Maleń?<br>Był więc wtedy na pewno pan Oleś, rezydent, jeden z nielicznych, których nie dotknął kataklizm, syn ciotecznej czy stryjecznej babki właściciela Malenia. Dziedzic otaczał antenata specyficznym szacunkiem, a na powitanie całował w ramię. Rzadko się zresztą widywali. Przez Surmę pan Oleś otrzymywał