Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
się z nimi z wyraźną ulgą. Szymon podszedł do baru.
- Panie Cichocki, daj pan pół litra i jakąś zakąskę.
- A co to za okazja?
- Imieniny.
- No rzeczywiście, Tadeusza i Szymona wczoraj było, to wszystkiego najlepszego, panie Szymku. Stawiam kolejkę. - Skąpstwo Cichockiego było bywalcom baru dobrze znane, więc takie zachowanie i nienaturalna u niego wylewność wskazywały, że jest zdenerwowany.
- Pan da spokój, panie Cichocki.
- Nie, panie Szymku, nie ma mowy.
- Jak pan chce.
- Pan siądzie, przyniosę do stolika. Może być ryba po grecku na zagrychę?
- Dobra.
Klawisze ledwie zdążyli usiąść i zapalić, kiedy z dworu wrócił właściciel mercedesa. Podszedł szybko do stolika
się z nimi z wyraźną ulgą. Szymon podszedł do baru.<br>- Panie Cichocki, daj pan pół litra i jakąś zakąskę.<br>- A co to za okazja?<br>- Imieniny.<br>- No rzeczywiście, Tadeusza i Szymona wczoraj było, to wszystkiego najlepszego, panie Szymku. Stawiam kolejkę. - Skąpstwo Cichockiego było bywalcom baru dobrze znane, więc takie zachowanie i nienaturalna u niego wylewność wskazywały, że jest zdenerwowany.<br>- Pan da spokój, panie Cichocki.<br>- Nie, panie Szymku, nie ma mowy.<br>- Jak pan chce.<br>- Pan siądzie, przyniosę do stolika. Może być ryba po grecku na zagrychę?<br>- Dobra.<br>Klawisze ledwie zdążyli usiąść i zapalić, kiedy z dworu wrócił właściciel mercedesa. Podszedł szybko do stolika
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego