Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
wyglądzie biznesmena, z nieodłącznym komórkowcem pod ręką, jowialny grubasek, w sumie - kulturalny poczciwina.
- Spadła mi pani z nieba. Jadę w interesach do T., a nie lubię podróżować sam. Pani pozwoli: Rafał jestem - dwornie ucałował jej dłoń. Odetchnęła z ulgą i pogrążyła się w rozmyślaniach. Nie trwały one długo, bowiem kierowca nieoczekiwanie skręcił w boczną uliczkę, prowadzącą do podmiejskiej osady, nie leżącej przy trasie do T.
- Och, przepraszam najmocniej, pewnie zaskoczyłem panią. Proszę się nie niepokoić, ale muszę jeszcze na chwilę zajrzeć do znajomego mechanika. Wóz już pełnoletni, po osiemnastych urodzinach, lepiej sprawdzić hamulce, żeby nie narażać tak miłej pasażerki na niebezpieczeństwo
wyglądzie biznesmena, z nieodłącznym komórkowcem pod ręką, jowialny grubasek, w sumie - kulturalny poczciwina.<br>&lt;q&gt;- Spadła mi pani z nieba. Jadę w interesach do T., a nie lubię podróżować sam. Pani pozwoli: Rafał jestem&lt;/&gt; - dwornie ucałował jej dłoń. Odetchnęła z ulgą i pogrążyła się w rozmyślaniach. Nie trwały one długo, bowiem kierowca nieoczekiwanie skręcił w boczną uliczkę, prowadzącą do podmiejskiej osady, nie leżącej przy trasie do T.<br>&lt;q&gt;- Och, przepraszam najmocniej, pewnie zaskoczyłem panią. Proszę się nie niepokoić, ale muszę jeszcze na chwilę zajrzeć do znajomego mechanika. Wóz już pełnoletni, po osiemnastych urodzinach, lepiej sprawdzić hamulce, żeby nie narażać tak miłej pasażerki na niebezpieczeństwo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego