o drugie puste puszki po konserwach, pudełka po farbach, butelki - rozwieszone to wszystko gęsto na gałęziach owocowych drzew na postrach dzikiego ptactwa; wyżej, wysoko po siodle słomianego dachu paradowała indyczka; wyżej jeszcze, najwyżej, nad dachami, nad wysokimi drzewami: niebo zamglone gorącem letniej południowej pory, jak białe lilie na stawie kilka nieomal nieruchomych obłoków (pod jednym z nich, w cieniu jego, wypoczywał, a raczej drzemał nieznużony wiatr); niebo, widok nad widoki, że tylko przechylić głowę do tyłu i kręcić głową, kręcić w kółko, coraz prędzej, aż do zawrotu głowy, aż do przewrotu głowy, aż do rewolucji głowy, tak, tak właśnie, może tak