Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
wyciągnął przed siebie rękę. Natrafił na krzak, na twarzy i na dłoniach poczuł mokre, kleiste liście. Zgiął się i zaczął wymiotować.
Felek poruszył się w ciemnościach. - Co ten znowu? Zwariował? Szretter zatrzymał go:
- Daj spokój. Niech się wyrzyga.
Stali nad brzegiem stawu, wśród gęstej i mokrej trawy, dotykając się ramionami nieomal, jednak wcale prawie nawzajem się nie widząc. Mroczna i bezgłośna powierzchnia stawu też zaledwie była widoczna. Mrok tutaj zalegał nieprzenikniony. Dokoła, pełen tajemniczych szelestów, spływał wśród ciemności gąszcz wysokich wierzb płaczących.
- Jurek! - szepnął Felek. - Co?
- Wiejmy. - Chwilę.
Podszedł do Alka. Ten, zgięty w pół, kurczowo obejmując ramionami wilgotny krzak, ciągle
wyciągnął przed siebie rękę. Natrafił na krzak, na twarzy i na dłoniach poczuł mokre, kleiste liście. Zgiął się i zaczął wymiotować.<br>Felek poruszył się w ciemnościach. - Co ten znowu? Zwariował? Szretter zatrzymał go:<br>- Daj spokój. Niech się wyrzyga.<br>Stali nad brzegiem stawu, wśród gęstej i mokrej trawy, dotykając się ramionami nieomal, jednak wcale prawie nawzajem się nie widząc. Mroczna i bezgłośna powierzchnia stawu też zaledwie była widoczna. Mrok tutaj zalegał nieprzenikniony. Dokoła, pełen tajemniczych szelestów, spływał wśród ciemności gąszcz wysokich wierzb płaczących.<br>- Jurek! - szepnął Felek. - Co?<br>- Wiejmy. - Chwilę.<br>&lt;page nr=140&gt; Podszedł do Alka. Ten, zgięty w pół, kurczowo obejmując ramionami wilgotny krzak, ciągle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego