Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
mury zakładu (a nie było to wcale tak bezpieczne, bo szły słuchy, że zbuntowały się koczownicze plemiona Bachtiarów i Kazgajów i mogą w każdej chwili uderzyć na miasto), o czym dowiedziałem się w niedzielę, gdy przechodząc obok mnie w dwuszeregu dziewcząt, Sonia szepnęła:
- Z poniedziałku na wtorek... obóz w lasku... nieopodal rzeki... za miastem...
i nic więcej już nie usłyszałem, bo panienki szły spiesznie w stronę ołtarza, zbudowanego na skrzyżowaniu alej otaczającego piętnastkę ogrodu, gdzie co drugą niedzielę nasz katecheta ksiądz Franciszek Tomasik odprawiał mszę świętą, do której tym razem służyliśmy nie my, chłopcy, ale nasze koleżanki z dawnej dwójki, nauczone
mury zakładu (a nie było to wcale tak bezpieczne, bo szły słuchy, że zbuntowały się koczownicze plemiona Bachtiarów i Kazgajów i mogą w każdej chwili uderzyć na miasto), o czym dowiedziałem się w niedzielę, gdy przechodząc obok mnie w dwuszeregu dziewcząt, Sonia szepnęła:<br>- Z poniedziałku na wtorek... obóz w lasku... nieopodal rzeki... za miastem...<br>i nic więcej już nie usłyszałem, bo panienki szły spiesznie w stronę ołtarza, zbudowanego na skrzyżowaniu alej otaczającego piętnastkę ogrodu, gdzie co drugą niedzielę nasz katecheta ksiądz Franciszek Tomasik odprawiał mszę świętą, do której tym razem służyliśmy nie my, chłopcy, ale nasze koleżanki z dawnej dwójki, nauczone
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego