Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
ni w pięć, ni w dziewięć. Należało uśmiechnąć się, słysząc tę beznadziejnie powtarzaną przygaduszkę. Stary dostawał wówczas lepszego humoru. Jurek uścisnął na pożegnanie poduszkowatą dłoń szefa, wręczoną z umiarem, z godnością.
"Podał rękę - myślał Jurek. - Coś nie tak...
Myślał oprócz tego: "a jednak poznali się na mnie". Ponieważ zadowolenie jest niepełne, jeśli nie dzieli się go z nikim, oczekiwał niecierpliwie na obiadowy dzwonek. A i później nie należało odzywać się bez wyraźnej potrzeby, aż do chwili, kiedy chleb zostanie zjedzony i kawa wypita.
Kawę gotował smoluch - Sylwek. Należało uszanować świętą ciszę obiadu, działającą na uszy nieomal pieszczotliwie po godzinach bezustannego jazgotu
ni w pięć, ni w dziewięć. Należało uśmiechnąć się, słysząc tę beznadziejnie powtarzaną przygaduszkę. Stary dostawał wówczas lepszego humoru. Jurek uścisnął na pożegnanie poduszkowatą dłoń szefa, wręczoną z umiarem, z godnością.<br>"Podał rękę - myślał Jurek. - Coś nie tak...<br>Myślał oprócz tego: "a jednak poznali się na mnie". Ponieważ zadowolenie jest niepełne, jeśli nie dzieli się go z nikim, oczekiwał niecierpliwie na obiadowy dzwonek. A i później nie należało odzywać się bez wyraźnej potrzeby, aż do chwili, kiedy chleb zostanie zjedzony i kawa wypita.<br>Kawę gotował smoluch - Sylwek. Należało uszanować świętą ciszę obiadu, działającą na uszy nieomal pieszczotliwie po godzinach bezustannego jazgotu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego