Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Wobec lasu ludzka tragiczna krzątanina była jak mrowisko liści wydzieranych jesienią przez wiatr. Pokorny i mały, mijał sosnowe pnie większe niż pomniki ludzkiej chwały. Jak dobrze zrobił, że uciekł Jerzemu, redakcji, zrujnowanemu światu swarliwemu jak nędzarz, którego nie okradziono jeszcze z ostatniej nadziei.
W oknach Ogórkowej chałupy panował mrok. Z niepokojem załomotał do drzwi. Może i obietnice lasu były łgarstwem? Może i tu wtargnął gwałt z szerokiego kraju? Zapukał mocniej.
- Kto? - to Ogórek pytał spoza zamkniętych drzwi. - To ja, Olo...
- Kto? - zdziwił się głos.
- No, panicz - strzelił chłopak bez namysłu i nim się zdążył zawstydzić, drzwi były otwarte, on w środku
Wobec lasu ludzka tragiczna krzątanina była jak mrowisko liści wydzieranych jesienią przez wiatr. Pokorny i mały, mijał sosnowe pnie większe niż pomniki ludzkiej chwały. Jak dobrze zrobił, że uciekł Jerzemu, redakcji, zrujnowanemu światu swarliwemu jak nędzarz, którego nie okradziono jeszcze z ostatniej nadziei.<br>W oknach Ogórkowej chałupy panował mrok. Z niepokojem załomotał do drzwi. Może i obietnice lasu były łgarstwem? Może i tu wtargnął gwałt z szerokiego kraju? Zapukał mocniej.<br>- Kto? - to Ogórek pytał spoza zamkniętych drzwi. - To ja, Olo...<br>- Kto? - zdziwił się głos.<br>- No, panicz - strzelił chłopak bez namysłu i nim się zdążył zawstydzić, drzwi były otwarte, on w środku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego