Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
do niej zmieniwszy pomieszczenie. - Niech będzie pochwalony - mówię.
- Ma pan przykrości.
Nie jest to zapytanie, lecz stwierdzenie.
- Tak. Słyszał już ksiądz o nich? W Bibliotece Watykańskiej...
Uciszył mnie ruchem ręki.
- O tym słyszałem również
- I o czym jeszcze?
- Zdaje się, że i o tym, co pana oczywiście musi napawać największym niepokojem.
- Że nagle w kurii z mojego ojca, poszkodowanego, robi się napastnika!
Znów ujrzałem przed sobą jego drobną, chudą rękę wprawioną w drganie. Protestował nią przeciwko mojemu sformułowaniu. Lecz mu nie zaprzeczał.
- A więc jednak! - zawołałem. - Więc to prawda, że się w ten sposób urabia opinię przeciwko mojemu ojcu. - Przemawia przez
do niej zmieniwszy pomieszczenie. &lt;page nr=133&gt; - Niech będzie pochwalony - mówię. <br>- Ma pan przykrości.<br>Nie jest to zapytanie, lecz stwierdzenie.<br>- Tak. Słyszał już ksiądz o nich? W Bibliotece Watykańskiej...<br>Uciszył mnie ruchem ręki. <br>- O tym słyszałem również <br>- I o czym jeszcze?<br>- Zdaje się, że i o tym, co pana oczywiście musi napawać największym niepokojem.<br>- Że nagle w kurii z mojego ojca, poszkodowanego, robi się napastnika!<br>Znów ujrzałem przed sobą jego drobną, chudą rękę wprawioną w drganie. Protestował nią przeciwko mojemu sformułowaniu. Lecz mu nie zaprzeczał.<br>- A więc jednak! - zawołałem. - Więc to prawda, że się w ten sposób urabia opinię przeciwko mojemu ojcu. - Przemawia przez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego