wymarzonej rewii, wszędzie myślał o niej...<br>Dlaczego? Dlaczego do niej tęsknię? - pytał sam siebie, zdziwiony uczuciem, które zamiast wygasać, stawało się coraz silniejsze. Przecież ma teraz męża, przecież urodziła syna, przecież...<br> Boże, przecież ją kocham! Jestem od niej o trzydzieści lat starszy, o całe trzydzieści lat - mruczał rozeźlony tą miłością nieprawdopodobną i absurdalną, która bolała, raniła, doskwierała, przeszkadzała i nie pozwalała normalnie żyć. Tylko że ta miłość nie była ani nieprawdopodobna, ani absurdalna, lecz najprostsza, najbardziej oczywista i spełniona.<br>- Ale Iw też mnie kochała - szepnął i nagle zrobiło mu się dziwnie przykro, bo uświadomił sobie, że po raz pierwszy pomyślał o