I wtedy go capnięto. <br>Unieruchomił go chwyt kilku par krzepkich rąk, żelazna dłoń ścisnęła za gardło, druga, równie żelazna, wydusiła sztylet z palców. Wewnątrz pełnego rycerstwa namiotu znalazł się szybciej, niż się spodziewał, choć niezupełnie tak, jak się spodziewał.<br>Pchnięto go silnie, upadł, tuż przed sobą zobaczył modne ciżmy z nieprawdopodobnie długimi noskami. Ciżmy takie zwano poulaines, nazwa zaś, choć europejska, wcale nie z Europy się brała, lecz od Polski, obuwiem takim zasłynęli bowiem na cały świat szewcy krakowscy. Szarpnięto go, wstał. Znał z widzenia tego, który go szarpnął. Był to Tristram Rachenau. Krewniak Sterczów. Towarzyszyło mu kilku Baruthów z czarnymi