chciałem się zabić. Wydało mi się, że to koniec Węgier, że jesteśmy jako naród straceni. Przypadek sprawił, że dostałem się do jakiejś rodziny, byłem ranny, głodny, bez sił, dali mi ubranie, przechowali. Wyszedłem po paru tygodniach, kończyć studia, jakby tamtego nie było... Na śmierć jest zawsze czas. I tak przyjdzie nieproszona. Okazało się, że trzeba zaczynać od początku. Roboty starczyło dla wszystkich. Wtedy jeszcze nie pytali zbyt dociekliwie, kim jesteś naprawdę, nie przetrząsano przeszłości, jak kieszeni.<br>Skinęła głową, żeby mówił dalej.<br>- Pewnie niedużo wiesz o moim kraju, bo i skąd? Jesteśmy małym narodem, otoczeni morzem słowiańskim. Wydawało się, że nigdy już